niedziela, 22 lutego 2015

chapter six

W dzwiach ujrzałam cały skład Dumy Katalonii.
Ja chyba śnię.No przysięgam.Na koniec do klasy wszedł Neymar który się szczerzył jak głupi do sera.
-Powitajcie naszych ważnych gości-rzekła pani  z uśmiechem
-siemanko witam w mojej kuchni-powiedział siedzący obok mnie Philip
W głębi klasy było słychać jakieś podśmiechiwanko.
-No dobrze,bez wygłupów już-powiedziała pani
Aby was nie zanudzić pominę fakty czytania listy obecności czy opierdalanie pani.
Gdy już wszyscy się ogarnęli zapadła cisza w klasie.Nareszcie.
Fajnia lekcja była by,tylko do naszej klasy wpadła właśnie 3c-znienawidzona przez cała naszą klasę klasa.
Gdy już ta banda dzieciaczków się ogarnęła to oczywiście nie obyło się bez kłótni.
Jak zawsze przyczepią się dosłownie do wszystkiego.Naprawdę.Uwierzcie mi że na dłuższą metę to bardzo denerwującę.Ciągle wchodzą w dupe wszystkim.
-Anorektyczka-usłyszałam za sobą głos.
To było do mnie.Szkoda że ja mam lekkie rysy kaloryfera na brzuchu a moja niska waga jest spowodowana tym że często ćwiczę i zdrowo jem.
-Wiesz,tylko że ja nie dostaje zniżki grupowej gdy wchodzę do kina-powiedziałam
Widać było że ciśnienie tej lali podskoczyło o 1200 hektopaskali.
No cóż ktoś musiał je podnieść,prawda?
No no Lucy 1;0.
Wszyscy zaczęli się smiać,nawet piłkarze.
Niestety nie warto ze mną zaczynać.
-No dobrze pośmialiśmy się już,a teraz zajmijmy się lekcją-odrzekła pani
Hoho nawet pani się smiała.
Satysfakcja x 1000
Piłkarze zaczęli opowiadać o historii klubu i o różnych innych rzeczach.
Jeżeli mam być szczera to połowę tego wiedziałam.
Hmm..dlaczego?Otóż ja oglądam od małego mecze Blaugrany.
To mój ulubiony klub,jedna wielka rodzina.Dorastałam przy nich,można powiedzieć.
Miałam bardzo fajne dzieciństwo.
Reszta lekcji mijała bardzo przyjemnie.Sanchez cały czas się do mnie uśmiechał i puszczał oczko.
Gdyby miał okulary to bym uznała to za jakiś tik.
Swoją drogą wyobrażcie sobie ze jedziecie autobusem a na przeciwko was siedzi Sanchez w okularach i cały czas puszcza wam oczko.
Oj chyba ciąglę łapałby się za policzek z bólu.Mówię to o osobach które nie interesują się piłką nożną i nie wiedzieliby że to piłkarz.Chociaż,piłkarz to też człowiek,prawda
Czasami ludzie potrafią mieć taki tik że szkoda gadać...
Na przykład ostatnio jak jechałam autobusem to jakiś facet puszczał mi oko i usta miał ciągle w dziubek.
No to ja sobie myśle co ci facet jest,a to się okazało że to tik.
Moje myśli przerwał dzwonek.Zresztą jaki dzwonek?
To jest jakaś melodyjka.Pamiętam że jak pierwszy raz przyszłam do szkoły to jak usłyszałam tą melodie to pomyślałam sobie że to komuś komórka dzwoni.
Wyszłam z sali a na końcu korytarza zobaczyłam Sanchiego postanowiłam pobiec do niego i poprosić go o zdjęcie.
-Sanchez!!-zaczęłam się drzeć w niebogłosy.
Po drugiej próbie usłyszał i jego postura się zatrzymała.
Podbiegłam szybkim krokiem, i w ciągu paru sekund byłam tuż obok niego.
-Hejka sklejka,jest sprawa mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie?-zapytałam niepewnym głosem
-Jasne-odpowiedział krótko.
Chwilę pózniej wziął do ręki mój telefon i zrobiliśmy sobie zdjęcie.
Bez zastanowienia ustawiłam sobie to piękne jpg na tapetę.
W sumie bardzo ładnie wyszłam.
-Idz już bo zaraz będziecie mieli z nami wf-powiedział z uśmiechem
Ale...zaraz... jaki wf?
Bedziemy mieli wf z Barcą?COOO??


Instagram photo by vivevadeisuoidoli - "I miei genitori mi hanno insegnato a camminare, i miei idoli a non cadere." 😻 #football #ball #pass #TagsForLikes #footballgame #footballseason #footballplayer #instagood #pass #jersey #field #yards #photooftheday #pads #touchdown #TFLers #catch #quarterback #fit #grass #kickoff #run #lionelmessi #messi #leomessi #neymar #neymarjr #danialves #piqué
/lucja
 


hei! Notka krótka-brak weny:(mam nadzieje ze nie była aż tak straszna:)
7kom=rozdział siódmy
w nast rozdziale planuje bardzo duzo akcji takze warto:):)
Fervel!









piątek, 13 lutego 2015

chapter five

Obudziłam się. Pośpiesznie spojrzałam na zegarek widniący na przeciwko mojego dużego łoża.
Oh  shit .
Zostało mi tylko niecałe trzydzieści minut aby się wyszykować.
Fajnie,super na pewno zdążę. Tak tak,świetny sarkazm.
Zeszłam z łóżka wywalając się przy tym o moje kapcie.
-Kurwa mać,czy dzisiaj jest jakiś pierdolony piątek trzynastego?!-wrzasnęłam.
-Przestań przeklinać bo ci wyłączę router,wracam o godzinie osiemnastej a w domu ma być porządek-usłyszałam Martina
-Ta jasne,będzie porządek-mruknęłam pod nosem
Dobra teraz muszę zrobić taki szybki ogar bo zostało mi dwadzieścia siedem minut i trzydzieści dziewięć sekund.To mało.
Ruszyłam pod prysznic.Postanowiłam że dzisiaj nie będę się malować.

Nie miałam ochoty na większe strojenie więc wybrałam prosty dresowy look.
Wykonałam wszystko co trzeba i ruszyłam w stronę autobusu który miał mnie zawieść do szkoły.
Gdy weszłam do autobusu poczułam zapach naftaliny.Okej widzę że dzisiaj trochę tego jest spojrzałam na moherowe berety które kłócą się z młodymi.
Nie miałam ochoty na nic.Ledwo co żyje. Najwyżej prześpie się potajemnie na lekcji.
Usiadłam na miejscu i założyłam słuchawki.
Powoli w moich uszach rozprowadzała się piosenka-
Hozier-Take me to Church
                                                                          ***

Take me to church
I'll worship like a dog at the shrine of your lies

I'll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life

Powtarzałam słowa piosenki pod nosem.Przynajmniej tak mi się wydawało.
Potem się okazało ze tak naprawdę śpiewałam to wysokim sopranem.
Współczucie ludziom którzy musieli wysłuchiwać mój śpiew.
Co za fałsz.
Wysiadłam z autobusu i ruszyłam w stronę szkoły.
                                                                   *20 minut póżniej**


Weszłam do szkolnej klasy wraz z ludzmi z równoległych klas
I w tym momencie przypomniało mi się że dzisiaj przychodzą bardzo ważni goście do naszej szkoły.Świetnie,a ja w dresach.
No nic jakoś przeżyję.
Korzystając z okazji że nie było pani postanowiłam zrobić sobie zdjęcie z moją kochaną koleżanką
Asil.


Znalezione obrazy dla zapytania kendall jenner instagram 2013
''querido Asil''
(''kochana Asil'')

Po dodaniu zdjęcia pani weszła do klasy i musiałam wrócić na swoje miejsce.
Usiadłam koło mojego przyjaciela-Philipa i jak to zawsze on,wziął moje włosy do ręki i zaczął się nimi bawić.
Nagle dzwi się otwarły a w nich ujrzałam........



Znalezione obrazy dla zapytania neymar
 

Heii:)
Witam was w kolejnym rozdziale,wiem że trochę krótki ale następny będzie dłuższy i trochę  ciekawszy:)
W komentarzach z poprzedniego rozdziału pojawiło się pytanie:co Ney dla mnie zrobił?
m.i.n:
-Przede wszystkim nie przejmuje się ludzmi którzy mnie zle mnie oceniają, jestem bardzo pewna siebie (przedtem też byłam ale teraz bardziej) wzięłam się za ćwiczenia, wiem czego chce, odkryłam swoją pasję,mam większą motywację,dzięki niemu również bardzo uwieżyłam w siebie i w swoje mozliwości dzięki czemu biorę się za jęz.norweski.
Pokazał mi że warto wierzyć w siebie i w swoje marzenia bo przecież nic nie jest niemożliwe,jego uśmiech na twarzy,śmiech sprawia ze ja jestem szczęśliwa.
Gdy jest mi smutno wchodzę na jego ig i od razu mam banana na twarzy:)


''Jeśli nie otrzymujesz cudu.....stań się nim''
ps.mam nadzieje ze rozdział się spodobał:)licze na komentarze:):)
 




     



czwartek, 5 lutego 2015

chapter four

     
Weszłam do pokoju aby się ubrać w nowe rzeczy.
Ubrałam  się w to:




Obróciłam się jeszcze i chwyciłam moje ulubione perfumy z szafki.
Popsikałam się nimi i zgarnęłam z łóżka mojego ip6.
Miałam zamiar rozsiąść się na kanapie i odpalić mój ukochany serial- Faking it
Nic bardziej mylnego.Na kanapie ujrzałam Neymara.Zrobiło mi się gorąco i zaczełam nerwowo gapić się na wszelkie strony-tylko po to aby nie patrzeć na jego cholernie piękną twarz.
-Hmm,może byś się przywitala.co?-powiedział Martin stojąc nade mną.
-Co tak stoisz jak widły w gnoju,może byś usiadł HMM-powiedziałam stanowczo z wymalowanym  uśmiechem na mojej twarzy.Jak z obrazka.
-AA i hejka-dodałam 
Martin widać że nie był zadowolony z tego co mu powiedziałam.Sorry ale jak on mnie codziennie wręcz 24/7 maltretuje swoimi złotymi tekstami to jest niby ok?Nie ,więc i przyszedł czas że i ja go trochę zdenerwowałam.Trochę,ale zdenerwowałam.
Popatrzyłam na Martina,zaczał ruszać ustami nie wydobywając z nich żadnego dzwięku po czym zasiadł na fotelu który był na na przeciwko naszej wielkiej  50 calowej plazy.
-Wykończysz mnie kiedyś-powiedział Martin
-Wiem,ale ty mnie najpierw zmaltretujesz do płaczu tymi swoimi złotymi tekstami na mój  temat-na wdechu wyrzuciłam z siebie
On tylko wziął duży ''łyk'' wiatru.
-No i dobrze tak posiedzieć,bez większego jazgodu -powiedziałam siadając naprzeciwko Martina kiwając w jego stronę głową
-Jak bym widział ciebie Rafaela i mnie,dosłownie-powiedział wreszcie Neymar.
No ile można czekać żeby powiedział te parę słów.Halo?? ja czekałam na to aż się odezwie.Ja jego wielka fanka,która nawet nie wiedziała ze ma siostrę.Głupia jestem.
I tak od paru słów Neymara zaczęła się ciekawy zlepek słów pomiędzy tą całą trójką.Jak to mówią znależli wspólny język.Przez ten cały czas się nie odzywałam.Myślałam.Moje przemyślenia przerwał Neymar podchodząc do mnie i się przedstawiając .No wreszcie ile można czekać.Ja juz tu czekam i czekam a tu nic.Się doczekałam.Wystawił rękę do mnie patrząc mi prosto w oczy.Jak na ślubie.Nic innego nie było dla mnie ważne......
Nic nie było dla mnie ważne....
Ale jednak mój kochany braciszek postanowił przerwać tę jakże romantyczną chwilę.No myślałam że go zabiję!!A było tak fajnie...tylko jak zawsze musiał wtrącić te swoje trzy grosze.
-Obejrzymy kabaret?bo właśnie leci-powiedział Martin
-Okey-powiedzieliśmy z Neymarem jednocześnie.
I tak własnie mijały te minuty.Jak na złość bardzo szybko.Wtedy kiedy chciałam żeby ta chwila trwała wiecznie,żeby Neymar już zawsze siedział koło mnie to ten czas rwał że o mały włos a by się zabił.Z minuty na minutę humor mi się psuł...nie mogłam przeżyć tego że zaraz Neymara koło mnie nie będzie.Na mojej twarzy malował się smutek i obojętność na oglądany teraz kabaret w telewizji.
Jednym słowem byłam pogrążona w żałobie i smutku.W głębi mojego dobrego serca czułam pustkę która wypełnia mnie tylko wtedy, kiedy naprawdę jestem smutna i mam ochotę zabić wszystkich i położyć się do łózka wtulając się do mojego psiaczka.Czyżby nasza dama Lucy się zakochała? Po dłuższej rozkminie zdałam sobie sprawę że chyba jednak to nie tylko przyjazń będzie mnie łączyć z Neymarem.Moje myślenia przerwał jego wzrok.Czułam go na sobie.Było mi dobrze,nie patrzył na mnie tak zwyczajnie.W jego oczach panowało tak jakby wzburzone oczy,napełnione tysiącami litrów miłości.Upił się mną?
-Ładne masz włosy,mogę dotknąć?

I w tym momencie nie wiedziałam co począć gdyż ja uwielbiam gdy ktoś mnie tak mizia po włoskach...mmmm..uwielbiam to uczucie.
Ale to jest Neymar wieczny flirciarz i co jak mnie uwiedzie?Właściwie chyba już to zrobił!
-okej-powiedziałam dość niepewnie
Usiadł koło mnie i wziął moje włosy do ręki zaczął się nimi bawić,i miziać...W końcu po dobrych piętnastu minutach się odezwał
-To twoje naturalne?nigdy nie widziałem kobiety która miałaby włosy aż prawie że do ud-powiedział
Miał rację,żadko co spotyka się dziewczynę która ma tak długie włosy.
Jestem osoba która bardzo dba o sobie, a o włosy to już wogóle.Dla mnie to najważniejsza i najpiękniejsza rzecz.Jeżeli ktoś ma tłuste lub nie uczesane włosy od razu się do niego zrażam.Wszyscy moi znajomi są mega zadbani,zawsze od nich pachnie i nigdy nie widziałam ich brudnych czy  śmierdzących.Co można powiedzieć o Neymarze to można że jest flirciarzem,w sumie tez takim kobieciarzem ale teraz siedząc koło niego bije od niego niesamowity zapach.Przepiękne męskie perfumy-moje ulubione.Zapewne ma teraz zapach od Giorgio Armani.Kocham te perfumy.
Włosy idealnie ułożone na bok,ślicznie ubrany,twarz rozpromieniona.Ideał.A może ideałów nie ma?
A my, że jesteśmy tak zauroczeni w drugiej osobie to nie zwracamy uwagi na jego wady.Podobno jezeli człowiek się zakocha to nie widzi tych wad przez dobre 6-12 miesięcy.Ciekawa jestem co to będzie za te 6-12 miesięcy.Może wtedy poznam wreszcie miłość swojego życia?
Dotąd miałam naprawdę bardzo fajnych chłopaków,wysoci i wysportowani bruneci o wspaniałej budowie ciała-zawsze humorystyczni.Jednak mimo wszystko coś zawsze się psuło.
Mój były-Jai Brooks jest naprawdę świetnym gościem,utrzymuję z nim dotąd świetny kontakt i nic tego nie popsuje.A właśnie dlaczego się rozstaliśmy? Nasze uczucie poprostu wygasło.Jai ma teraz dziewczynę i jest z nią naprawdę szczęśliwy.Mimo wszystko że ma dziewczynę zawsze wszystko mogę mu powiedzieć-zawsze mi pomoże.Cieszę się że rozstaliśmy się w takim klimacie bez kłótni,wszystko sobie wyjaśniliśmy, pogadaliśmy i tyle.Byliśmy wolni i szczęśliwi-a przecież chyba o to chodzi w zyciu-trzeba się spełniać, i być najlepszym ZAWSZE, uśmiechać się, i cieszyć się z tego co sie ma niewiele ludzi ma to co ty!
-Tak to moje naturalne-powiedziałam z pewnym uśmiechem
On tylko się uśmiechnął i dalej bawił się moimi włosami.Chwilami brał telefon do ręki i robił sobie nimi selfie.Szczerze,bardzo ciekawa konwersacja.Zdania rozwinięte do maksimum,i wogóle dużo się rzeczy dzisiaj dowiedziałam o tym brunecie który teraz bawi się zawzięcie moimi włosami.
Z jednej strony chciałam żeby Neymar już sobie poszedł gdyż muszę sobie to wszystko przemyśleć.
Ale z drugiej strony chce nacieszyć się jego osobą która właśnie tu i teraz koło mnie siedzi.Skrócę się chyba do tej pierwszej opcji,mimo iż go uwielbiam to muszę mieć czas żeby pomyśleć co dalej robić.
Ale zaraz nad czym ja mam myśleć?Przecież tak naprawdę gdy by był mną zainteresowany to by wkońcu coś powiedział czy coś w tym stylu.A nie rozwalił się na tej kanapie jak jakiś bawół.
Po tym moim trafnym spostrzeżeniu zaczęłam się śmiać.Ale moi kochani nie w duchu czy coś z tych rzeczy.NA GŁOS!Dzięki mojemu śmiechu który przypominał jakieś chrypnięcie dużego zwierzaka,zwołałam wzrok wszystkich siedzących w domu.
Cała ta trójka siedziała jeszcze i gadała a ja cały czas myślałam.
Zakochałam się jak głupia w Neymarze.Moje oczy zaczęły się momentalnie zalewać jak kubek przy odkręconej wodzie.Lucja ogarnij się no!
Muszę to zrobić chocby dla Amai-mojego psa który kiedyś uratwał mi życie.Gdyby nie ona teraz bym leżała w ziemi i patrzyła z góry na moją rodzine która juz prawie sie rozpada.


'Pewnego dnia kiedy wracałam ze szkoły zobaczyłam że w rowie leży pies-pies przypominający moją ulubioną rasę psa Akite inu.Nie myliłam się to był najprawdziwszy z najprawdziwszych psów.Zadzwoniłam do weterynarza i po schronisko-dwa kroki od mojego domu.Przyjechali zrobili co mogli-dostałam informacje ze gdyby ten pies spędził w tym rowie jeszcze jedną noc było by po nim.Uratowałam mu życie.Codziennie jeżdziłam do tego schroniska aby ją zobaczyć,pobyć chwilę.Mijały miesiące a ja codziennie błagalnym tonem prosiłam rodziców abyśmy przygarnęli Amai-bo tak ją nazwałam.Wreszcie nadszedł ten czas kiedy moi rodzice przejzeli na oczy a raczej zauwazyli ze naprawde zalezy mi na tym psie.Wzięliśmy Amai-niby wszystko okej gdyby nie to że nadzszedł dzień którego nie zapomnę do końca życia,a mianowcie siedziałam sama w domu dochodziła godzina osiemnasta.Mój pieseł zaczął nerwowo kręcić się po domu-była bardzo zaniepokojona.Zaczęła szczekać,nigdy tego nie robiła.Coś musiało być na rzeczy.I właśnie było okazało się że na moim podwórku jest włamywacz.Niczego nie świadoma otworzyłam balkon,miał mnie juz na celowniku wystrzelił kulkę w moją stronę gdy nagle mój pies się na niego żucił.Ona dostała ją w serce.Przyjechała policja i karetka a ona zdychała na moich kolanach'


 I to własnie wszytko wydarzyło mi się w moim krótkim życiu.Po tej historii powstanowiłam zrobić sobie tatuaż -dla mojej bohaterki.Zdecydowałam się na żebrze i tak własnie mam piękny tatuaż który naprawdę ma dla mnie wielkie znaczenie.
Moje myślenie przerwał Neymar całujący mój policzek.Kurwa mać.
-Dobranoc,znam twój numer-mówi i opuszcza dom.
Powiedział to ja jakiś ciemny gwałcicel który chciał mnie ukatrupić i zabić.
Poszłam na górę musiałam to wszystko przemyśleć.
Wzięłam prysznic i położyłam się spać,byłam zbyt zmęczona aby racjonalnie myśleć.



Heii !
Dzisiaj jest 5 luty więc dzisiaj urodziny ma Neymar.
Nie ma słów aby opisać co Neymar dla mnie zrobił.
Dzięki niemu codziennie jestem szczęśliwsza o 100% .
Kiedyś gdy go spotkam chciałabym mu powiedzieć:
'Cause you know I'd walk 
A thousand miles 
If I could 
Just see you 
<piosenka A thousand miles-vanessa carlton.
Dziękuje również i wam za liczne wyświetlenia i komentarze pod moimi ostatnimi rozdziałami:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ:)
5komentarzy=następny rozdział







piątek, 23 stycznia 2015

chapter three

   Po chwili moje złe samopoczucie uległo.Niczym tęcza po deszczu.Na mojej twarzy pojawiło się niezłe zdzwienie.Czy możliwe jest to że boli mnie głowa,mam zawroty głowy a tu z dupy wszystko jest ok?.Przebiegłabym się teraz.Stop! Lucy...ogarnij się.Tak pomyślałam i udałam się na resztę lekcji.
                                                                       <3
Po tych wszystkich lekcjach byłam tak zmęczona jak koń po westernie.Ale zaraz...przecież ja chodzę do szkoły.Czegoś tu się dziwić .Nikomu nie chce się do niej chodzić.Okej...nie bądzmy tacy drastyczni,bywają ludzie którzy  lubią chodzić do szkoły.Bywają.A czy są w okół mnie to już niewiem.Ale raczej patrząc na płeć męską chodzącą do mojej szkoły to widać że może nie są jakoś szczęśliwi czy zadowoleni.No dobra są,ale tylko wtedy kiedy szykują jakiś niezły żart.
A gdy patrzymy na płeć piękną, dostrzegamy że dla nich długie korytarze w naszej szkole są niczym wybieg światowej klasy.
Nawet jeśli wstaniesz,nie chce ci się stroić a co dopiero robić te wszystkie tutoriale na twarzy to i tak nie ubiorą się w luzne ciuchy ,czy nawet te dresy.No bo po co? Wolą wylać tonę tapety a potem wchodząc do szkoły biegiem iść do kibla.Czemu kibla? Cytuje:
               ''Toalety to nie przypomina''
(Pomińmy fakt że same nie mieszkają w jakiejś willi)
No dobra,więc biegną do tego kibla,zgadnijcie po co? No napewno  nie po to by zrobić siku,czy dwójkę.Idą po to by przypudrować nosek tysiącami pudrów które są w ich kosmetyczkach (czytaj: walizkach)
One mają więcej tej chemii w kosmetyczkach niż Maria Skłodowska-Curie w swoim labolatorium.
Krem z dodatkiem witaminy A,b,c,d
Krem z filtrem UV
Krem na trądzik
Krem na zmarszczki
Krem na zmarszczki 2
Krem na noc
Krem na dzień
Krem na słońce
i pewnie jeszcze..
Krem na księżyc.
Co jak co,ale niektóre dziewczyny są naprawdę bardzo fajne pomijając te całe tutoriale które codziennie robią.CODZIENNIE.
Weszłam do domu,biegiem pobiegłam do kuchni bo już umierałam z pragnienia.
Przywitałam się z psem,przekąsiłam kanapki które zrobił Martin na śniadanie.
Zrobił ale nie zjadł.Znowu.Jak on może wychodzić z domu nie jedząc nic? Nie wiem jak on żyje.
Jednak patrząc na niego dobrze się trzyma.Za dobrze.
Moje rozmyslenia przerwał dzwoniący telefon
Dzwonił mój kolega.Pytał się czy chciałabym wyjść z nim i całą naszą klasą na boiska w wiadomym celu-by pograć w piłkę nożną.
Zgodziłam się więc przebrałam się w to:


 I popędziłam na boisko. Czekali już tam na mnie moi znajomi.Przywitałam się i zaczęlismy grac w piłkę.
Wygrałam,jak zawsze.
Z pełną satysfakcją opuściłam boisko po zakończonym już "treningu".
Postanowiłam że jeżeli jestem już na mieście ubrana w sportowy ciuch,to zaliczę sobie kilometrowy dystans.Nic trudnego.Biegam już od dobrych 2,5 lat więc przebiegnięcie kilometru jest dla mnie niczym ciekawym i niczym męczącym.
Przystanełam na chodniku wgapując się w telefon i ustalając trasę na endomondo-moja ulubiona aplikacja.
Biegłam po plaży podziwiając wspaniały zachód słońca. Uwielbiam patrzeć na zachód słońca jest zachwycający.Gdy biegam mogę wszystko,jestem wolna jak ptak niczym wypuszczony na wolność wśród codziennego jazgotu.Biegnąc dostrzegam dziewczynę podobną do mojej dawnej bardzo bliskiej moim sercu przyjaciółce.Dzisiaj taką osobę nazywa się BFF. Jak się nasza przyjażń skończyła?Pewnie pomyślicie sobie teraz że ona zabrała mi chłopka lub że strasznie się pokłóciłyśmy.Nie, nic z tych rzeczy po prostu ona miała białaczkę i niestety Bóg chciał mieć ją już ze sobą.Bardzo to przezyłam moja kochana Nina odeszła na tamten świat,na moich kolanach.Płakałam codziennie,nie mogłam sobie z  poradzić.Codziennie chodziłam na cmentarz.Tak bardzo chciałam ją mieć przy sobie.Zawsze i wszędzie.Zawsze mnie pocieszała w trudnych chwilach.
Czasami czułam że jest koło mnie,gdy czułam się okropnie żle,śniła mi się .Pocieszała mnie.
Kiedyś nawet ją widziałam-w postaci ducha.Gdy powiedziałam to rodzinie powiedzieli mi że mam zwidy.Ja tego tak nie odebrałam żadnych zwid nie miałam.Widziałam ją naprawdę.
Poczułam wibracje w telefonie,i okazało się że skończyła mi się juz trasa.
Stałam już pod domem,pociagnęłam za klamkę i pobiegłam na górę do swojego pokoju.


Heii :) witam was w nast. rozdziale!:)
mam nadzieje ze sie wam podoba:)


CZYTASZ=KOMENTUJESZ:)
PS.NIEDŁUGO POJAWI SIĘ NEYMAR:)
7komentarzy=rozdział 4










chapter two

Kiedy byłam już w najlepszej fazie snu,zadzwonił mi telefon.Przynajmniej mi się tak wydawało że dzwoni.Odruchowo przyłożyłam telefon do ucha.
-Halo?-powiedziałam
Nikt się nie odzywał,zdzwiłam się...Przetarłam oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu,okazało się że nikt do mnie nie dzwonił tylko to był po prostu był budzik.Klepnęłam się w czoło.
Trzeba było wstać do szkoły nikt za mnie tego przecież nie zrobi.Przeciągnęłam się niczym rasowa kotka i powolnie podążałam do toalety.Pomijając fakt że wywalałam się o wszystko co stało na mojej drodze.Niezdara.Wykapałam się i ubrałam.

Na moich oczach zawitały kreski eyelinerem
Zabrałam telefon z szafki, i podążyłam do kuchni aby zrobić sobie śniadanie.Zrobiłam sobie grzanki z serem i szynką .Idealny początek dnia.Posprzątałam po sobie, i podeszłam do kojca gdzie siedział mój piesio,pogłaskałam go.

Gdy skończyłam zabawę z moim psem pokierowałam się do wyjścia.Ruszyłam do szkoły.
Gdy byłam już w szkole,przywitałam się z moją całą klasą (dosłownie) i wszyscy razem pobiegliśmy wręcz na zajęcia,bo w chwili kiedy weszłam do szkoły zadzwonił dzwonek.Cali zmęczeni maratonem po szkole wreszcie dotarliśmy pod naszą wielgachną salę od matematyki.Zastanawiam się dotąd, czemu akurat matematyka jest pierwszym przedmiotem naszych lekcji.I ostatnio się dowiedziałam że po to by orzeżwić naszą leniwą klasę.No cóż, do pracowitych to my nie należymy lecz jesteśmy najlepszą klasą w szkole jeżeli chodzi o naukę, każdy ma średnią powyżej 5.0 chociaż praktycznie nikt się nie uczy. Nie wnikam kto siedzi przy książkach a kto nie.Jego sprawa.Moje rozmyślania przerwała pani od matmy.Pani? No właśnie nie była bym tego taka pewna gdyż ta pani wygląda jak jakiś mroczny potwór z loch ness.
-Zapraszam do tablicy ciebie Lucy-powiedziała wskazując na mnie palcem.Utytym palcem.Oj widać po niej ze jak przychodzi do domu z pracy nie szczędzi sobie jedzenia.Darowanemu koniowi się w zęby nie zagląda.
Wstałam z krzesełka i powolnym krokiem szłam do tablicy,tak powoli że w końcu nie uszło to uwadze pani potwora z loch ness.Teraz o wiele lepiej.
-Może byś się pośpieszyła co?-wybełkotała 
-Przepraszam bardzo,ale pani tak bełkocze że trudno się domyślić co pani mówi,proszę poczwiczyć nad dykcją ,a nie mnie pouczać-rzekłam z uśmiechem na twarzy.Cała klasa zaczęła się śmiać,a gdzieś z tyłu było słychać gromkie brawa.Uwielbiam to.
-Zobaczymy czy będziesz taka mądra przy tablicy-rzekła.
Podeszłam do tablicy wykonując mój przykład z należytym skupieniem,był prosty tak że nie minęło kilka sekund a już siedziałam w ławce.Oczywiście po rozwiązaniu przykładu,z biegiem udałam się do ławki.Dalsze minuty udręki mijały powoli niczym żółw wypuszczony na wolność.Po tej jakże ciekawej lekcji miała odbyć się Biologia-da się jeszcze żyć.Kiedy wszyscy byli już w klasach,ja jedyna jeszcze postanowiłam przedłużyć sobie przerwę tak że miałam 10 minut opóznienia.Pani była taka zajęta że jeszcze listy obecności nie sprawdziła,więc nie zauważyła mojej nieobecności.
Czas mijał szybko a ja co minute czułam się coraz gorzej.Głowa bolała mnie nie miłosiernie.Kompletnie nie mogłam się skupić na lekcji a co dopiero na myśleniu co by tu począć aby ból zanikł.Choć trochę.
Gdy skończyła się lekcja,ból się pogorszył i do tego towarzyszyły mi mega mocne zawroty głowy.  Nagle przed moimi oczami zrobiło się czarno.......













Heii:) witam was w następnym rozdziale:)
mam nadzieje ze się podoba:)
CZYTASZ=KOMENTUJESZ: 





czwartek, 22 stycznia 2015

chapter one

Leżałam na łóżku rozmyślając co robi teraz mój idol-Neymar.Tak naprawdę w moim otoczeniu nie wie nikt  że jestem jego wielką fanką nigdy nie przyznawałam się do tego a właściwie too  czemu?? Nie lubię rozmawiać o tym kogo uważam za swój autorytet.Mieszkam w wielkim domu w Barcelonie z moim bratem Martinem Garrixem tak, tym  słynny  muzykiem. Martin około 4 miesięcy temu znalazł miłość swojego życia Rafaele ,ogółem bardzo ją lubię .Świetnie się z nią dogaduję, często chodzimy razem na zakupy, oglądamy film czy idziemy wieczorem na spacer .Zawsze o  wszystkim mogę jej  powiedzieć.Co do mojego brata jest to człowiek który bardzo mnie wspierał kiedy dowiedział się, jeszcze kiedy mieszkaliśmy w Holandii, że mam raka na szczęście okazało się że to nie złośliwy, i mogę normalnie żyć przyjmowałam   chemię i po kilku miesiącach choroba uległa.Nikt oprócz mojej rodziny nie wiedział o chorobie.I dobrze. Czasami nawet dziękuję Bogu że miałam tego raka, ponieważ właśnie wtedy poznałam moją pasję do tańca teraz jestem najlepszą tancerką na świecie. Tak naprawdę to przez moją chorobę uświadomiłam sobie że właśnie taniec to moje życie .Choroba minęła ,co się stało się że moi rodzice przestali się dogadywać. Mijały  miesiące ciągłych kłótni aż wreszcie  rozwiedli się. Tak naprawdę byłam szczesliwa z tego powodu. Tego co się stało bo tato bardzo żle  traktował naszą rodzinę . Gdy miałam 14 lat moja mama wzięła  ślub i wiedzie dotąd szczęsliwe zycie ze swoim partnerem. Cieszę się że tak się to wszystko sie skonczyło. Dwa lata temu  przeprowadziłam się do Barcelony co prawda chodzę jeszcze do szkoły ale jest to szkoła "uzupełniająca cała dotychczasową naukę’
Moje rozmyślanie przerwało ciche pukanie do dzwi.
Wlazł!    -krzynełam,domyślam sie ze moje wrzasniecie bylo tak ostre ze w pobliskich domach i autach właczyły  się alarmy .
-Nie dzrzyj ryja kochanie   -przed soba ujrzałam martina
-No wiesz co tak do swojej siostry  -zza martina wyłoniła sie jak zwykle Rafaela.
-Ładnie wygładasz   - z uśmiechem na twarzy spohrzałam na Rafaele
-Dziekuje, niunia,jak juz tu jestesmy chcialam ci powiedziec ze za dwa dni przychodzi mój brat,zeby poznać Martina i ciebie,bedzie okolo godziny 15 tak wiec mam nadziehe ze nie masz nic zaplanowanego na ten dzien  -powiedziala na jednym wdechu Rafaela.
-Nie nic nie planowałam na ten dzien takze jestesmy umówien  i-rzekłam z pogodą
Pogadalismy jeszcze chwile  -w zasadzie nic ciekawego. Wyszli z mojego pokoju z hukiem zamykając za soba dzwi.Bylam strasznie zmęczona dzisiejszym dniem wiec bez dluzszego myslenia w zasadzie nad niczym,jak to mowią myslenie o 'niebieskich migdałach',pobiegłam wręcz do toalety aby orzezwic moje cialo-zimnym prysznicem.
Ustawilam sobie tak zimną wodę zechyba  nadawała  by sie na splasha.Gdy wykonałam juz te wszystkie czynnosci zwiazne glownie z toaleta,to zaczelam sie szykowac do snu.Przejzalam ig,i fb .Nic ciekawego.Oczy same chcialy juz spac wiec niechcialam im juz tego utrudniac wiec ulozylam sie wygodnie na moim wielkim łożu i usnełam...




Heii! witam was na moim blogu z opowiadaniami o Neymarze:) mam nadzieje ze dobrze
mnie przyjmiecie:)
zapraszam do komentowania mojego pierwszego rozdziału,mam nadzieje ze bedziecie czekali na nowe rozdziały:) 
do zonbaczenia w nastepnym poście:)
Ps.Musiałam wstawić tego mema:):)